Od pewnego czasu mam marzenie.
W istocie marzeń mam wiele, ale to nieco różni się od innych.
Jest uparte. Przez dłuższy czas próbowałam je zwalczyć, ale poddałam się i teraz już nawet nie próbuję.
Jest nieco szalone.
Bywa, że przez dłuższy czas jest mi przez nie tak błogo i spokojnie, jakbym w końcu wróciła do domu. Czasami nie potrafię spać, jakby coś mnie paliło od wewnątrz żywym ogniem. A jeszcze kiedy indziej drobnostki sprawiają, że znienacka zaczynam się czuć podobnie jak wtedy, gdy po dłużącym się zimowym śnie wracam do mojego małego opuszczonego domku pod lasem i przypominam sobie, że znowu jest lato i że jest tyle rzeczy, które można przeżyć, iż tego lata nigdy nie wystarczy.
Jest jak mały, dziki zwierzaczek, który początkowo sypia na twardej i zimnej podłodze, ale z czasem odkrywa na swojej drodze różne ciekawe cosie i zaczyna je chomikować.
I rośnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz