W pewnym jasnym domu na wsi, w najciemiejszych szufladach jasnych drewnianych komód mieszkają Kiedysie. Takie sympatyczne stworki, nieco mniejsze od Muminka i nieco większe od smerfa, które zwykle śpią sobie smacznie swoim dobrodusznym snem, ale uszy mają przy tym szeroko otwarte. Nasłuchują przez sen, a kiedy ktoś wypowie głośno ich imię, bezszelestnie wysuwają głowy z szuflad i pokazują języki.
A dzieje się to bardzo często.
Na przykład wtedy, gdy Ri. namawia rodziców, by pojechali z nią nad jezioro.
- Wstydzilibyście się - mówi Ri. - Mieszkamy tak blisko jeziorka, równie blisko jest drugie, a byliśmy tam razem ostatnio sześć lat temu. Spakujmy jakieś drożdżówki, aparat i po prostu jedźmy, pochodzimy sobie, pooddychamy powietrzem nad wodą...
- Nie chce mi się teraz - odpowiada ojciec. - Dzisiaj jestem zmęczony, chętnie wypiłbym piwo. Pojedziemy, obiecuję, ale nie dziś. Może kiedyś.
I tak co roku, dialog się mniej więcej powtarza, a nad jezioro nadal nie pojechaliśmy.
Kiedysie bardzo lubią też wizyty J. i S.
Na ostatnim roku studiów S. powiedział:
- Chciałbym cię zabrać w góry, żebyś poznała moje ulubione szlaki, te, na których się wychowałem.
- Ale ja nigdy nie chodziłam tak serio po górach, zresztą zawsze byłam słaba fizycznie, nie mam dobrej kondycji jak ty - przeraziła się Ri.
- Oj tam - odparł S. - Zaczniemy od czegoś łatwego i będziemy jeździć regularnie, to się stopniowo przyzwyczaisz. Przecież nie muszę zawsze robić tylu kilometrów, co ostatnio. Ja się już w życiu dość nałaziłem.
Podejście S. bardzo się Ri. spodobało. I jakiś czas później spytała S., co z tym wyjazdem.
- Jakim wyjazdem?
- No, mieliśmy jechać w góry, przecież mnie namawiałeś.
- A, to! Przypominam sobie, ale wiesz, ja to wtedy mówiłem tylko tak, tak wstępnie. Nie myślałem, żeby już teraz jechać.
- To kiedy pojedziemy? - zapytała Ri., robiąc w myślach przegląd rzeczy, które trzeba by spakować.
- Hm... Kiedyś, gdy będę po magisterce.
Na dzień dzisiejszy S. jest po magisterce od dwóch lat, niedawno zaczął drugi rok studiów doktoranckich. Czy pojechaliśmy? Nie.
- Nauczysz mnie trochę rosyjskiego?
- A tak, mogę - zadeklarował J. - Już co nieco zapomniałem, ale mogę sobie przypomnieć.
- O, jak fajnie! Kiedy zaczynamy?
- Co? Ummm, mhm. Może kiedyś zimą, ja ci powiem, kiedy będę gotowy.
Nie powiedział.
Od jakichś dwóch lat Ri. ma problem z komodą: druga i trzecia szuflada, wypełnione po brzegi, regularnie się psują. Niedawno - a minął dopiero rok od interwencji stolarza - druga szuflada znowu się zarwała.
Mama Ri. twierdzi, że to wina chomikowania czasopism, ojciec - że wszystko przez nadmiar płyt CD. Ale Ri. jest przekonana, że to Kiedysie tyle ważą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz